-NIE, NIE PROSZĘ. ZRÓBCIE COŚ. MUSICIE! PROSZĘ. NIE ZABIERAJCIE MI GO! - Krzyczała. Płakała. Błagała. Groziła. Ale nic nie mogła już zrobić. Było za późno. Nic nie zwróci mu życia. Nie ważne jak bardzo będzie się starła ile czasu, sił, krwi i potu poświęci on nie wróci. To niesprawiedliwe. Ona nie potrafi żyć bez niego, a on nie potrafił bez niej. Byli dla siebie wszystkim, nie mieli niczego, nikogo oprócz siebie. Kochali siebie nawzajem najmocniej jak tylko to było możliwie. Oddali by życie dla siebie ...
Teraz jej egzystencja jest pusta i bezsensu. Bez niego. Bez jego uśmiechu, rozczochranych włosów, jego śmiechu, jego głosu, jego zapachu, dotyku ... Nie potrafi funkcjonować tak jak dawniej. Jest nikim sama. Razem z Liam'em tworzyli jedną osobę. Ona polska dziewczyna, przyjechała do Londynu do pracy, aby pomóc finansowo rodzinie w Polsce, on syn właściciela restauracji w której pracowała Marysia, ale razem byli czymś co nie zawsze zachodziło w związkach. Każdy kto choć raz spojrzał albo porozmawiał z jednym z nich, śmiało mógł powiedzieć, że są dla siebie stworzeni, że są sobie zapisani w gwiazdach. Na każdym kroku udowadniali jak bardzo siebie kochali i ile dla siebie znaczą. Co z robi dalej bez niego? Szczerze? Nie mam pojęcia.
Przyjechałam do niej, bo wiem jak bardzo teraz kogoś potrzebuję. Jak tylko dowiedziałam się o jego śmierci, bez zastanowienia kupiłam bilet i przyleciałam tu, do niej. Przez pierwsze dni się do mnie nie odzywała. Dopiero wczoraj.
- Brakuje mi go. - Powiedziała. Siedziała w oknie, ubrana w jego sweter. Wyglądała tragicznie. Zaczerwienione oczy. Blada skóra i jeszcze bardziej kościste ciało ( o ile to możliwe). Była wrakiem, cieniem samej siebie.
- Brakuje mi jego dotyku, spojrzenia, zapachu. - Rozciągnęła rękawy swetra na dłonie i zaciągnęła się jego zapachem. Na jej bladej twarzy przebiegł cień uśmiechu. Spojrzała w pustą przestrzeń.
- Cały czas mam wrażenie, że zaraz wejdzie tymi drzwiami, podbiegnie tu do mnie i mnie pocałuje. - Opuszkami palców dotknęła swoich popękanych warg. Zamknęła oczy i lekko się uśmiechnęła.
- Czuje jakby tu był, jakby teraz siedział koło mnie i mnie pocieszał, mówiąc, że wszystko będzie dobrze. Ale on nie wróci, prawda? - Spojrzała się na mnie, a ja nie potrafiłam nic powiedzieć, bałam się, że połamię jej serce na jeszcze mniejsze kawałeczki mówiąc, że on już nie wróci, bo nie wróci. Powiedziałam to co pierwsze przyszło mi do głowy.
- Wiesz, wszyscy się za ciebie modlą, w Polsce. - Zmarszczyła brwi i zacisnęła pięści.
- Do kogo się modlą?! Do Boga? Tak? Ha, proszę Cię, jaki Bóg odbiera niewinnych ludzi, dobrych ludzi, jaki Bóg tworzy takich zjebów, którzy bez sumienia chodzą po ulicach i strzelają do niewinnych ludzi?! Jaki Bóg, odbiera mi najważniejszą osobę w moim życiu. Modlitwy mi go nie zwrócą, nie pomogą mi! - Ostanie słowa, wycedziła przez zaciśnięte zęby z trudem powstrzymując napływające łzy. Wzięła głęboki oddech i znowu zaczęła wpatrywać się w ścianę. Chciałam jej pomóc, ale nie mogłam. Nie mogłam nic zrobić. Ona musiała to po prostu sama przeżyć, bez niczyjej pomocy, a ja musiałam wracać do Polski.
Kiedy już wychodziłam z jej mieszkania i wyciągałam walizki, spojrzałam na nią i powiedziałam. - On chciałby żebyś była silna. - Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, a ja wyszłam.
Nigdy nie widziałam, żeby ktokolwiek tęsknił za kimś tak bardzo, że odmawiał sobie jedzenia, picia, snu, czasem nawet oddechu. Gdybym mogła wzięłabym część jej bólu na siebie, by choć na chwilę zapomniała.
To co się im przytrafiło ... Kurwa, tego nie da się zapomnieć.
Wyobraź sobie, idziesz spokojnie ulicą, podziwiasz uroki Londynu, trzymasz się za rękę ze swoim chłopakiem, kiedy nagle jakiś mężczyzna staje na przeciwko twojego chłopka, pyta się o godzinę, a kiedy chłopak odpowiada, że nie wie. Mężczyzna wyciąga broń z kurtki i strzela mu prosto w klatkę piersiową, a zaraz po tym ucieka. Twój chłopak nadal trzymając ciebie za rękę osuwa się na ziemię. Jego koszula przybiera szkarłatno-czerwoną barwę, a jego oczy wcześniej wyrażające szczęście i miłość, teraz przypominają tylko pustkę. Klękasz nad nim i dotykasz jego policzka, kilka minut temu, był ciepły, a dotyk jego skóry przyprawiał o przyjemne dreszcze, teraz jest zimny i blady. Dotykasz jego ust, które są lekko posinione, niczym nie przypominają tych, które tak czule obdarzały Cię pocałunkami. Patrzysz na niego i przez łzy, krzyczysz.
- Proszę Cię, nie zasypiaj, obudź, nie rób mi tego.Kocham Cię, nie odchodź ... - Czujesz jak funkcjonariusze pogotowia odciągają Cię od ukochanego i zakładają na ciebie koc. Widzisz jak podchodzą policjanci, pytają Ciebie, o mordercę, a jedyną rzeczą o której teraz myślisz to dlaczego twój chłopak nie powiedział mu, która jest godzina ...
To jest ich Historia, jaka jest twoja?
Od autorki:
Dzisiaj trochę inaczej i w innej osobie, ale myślę, że nadal utrzymałam styl z poprzednich postów.
Ja sama jestem zadowolona z tego tekstu, z pomysłu i jego wykonania. Dlaczego? Ponieważ ta historia jest bliska mojemu sercu. I uwierzcie mi, że bardzo mi zależy na tym tekście i na szczerych komentarzach.
Co do zakończenia, Marysia, miesiąc później, rzuciła pracę w Londynie i przyjechała do Polski, a tam razem z starszym rodzeństwem otworzyła restaurację za oszczędzone pieniądze. Jednak nigdy naprawdę nie zapomniała o Liamie.
PS Bardzo dziękuję, za wszystko, nawet nie wiecie ile radości sprawia mi czytanie komentarzy, gdzie ktoś pisze, że czytając moje teksty, uronił trochę łez, albo, że tekst odzwierciedla w jakimś stopniu jego historię. Bardzo wam dziękuję.
(jestem pierwsza, whooooa)
OdpowiedzUsuńjeżeli chodzi o rozdział:
pierwszy raz tak mi się spodobał rozdział o bólu po stracie kogoś bliskiego.
sama coś takiego przeżyłam :)
dobrze, że opisałaś to w innej osobie, bo pokazuje bezsilność ludzi w takich sytuacjach.
cieszę, że powstał taki blog jak twój i czytając twoje posty, można wejść w skórę innego człowieka.
dobrze, że to nie jest blog o słodkim love story - dziękuję ci za to.
xoxo M.
(DZIĘKI WIELKIE ZA UMIESZCZENIE MNIE W POLECANYCH, MASZ ODE MNIE BUZIAKA :*)
=> http://layupunderme.blogspot.com/
Jak miło. Niesamowicie przeczytać coś takiego podczas tak chujowego dnia. Dziękuję <333
Usuńdziewczyno jak ty to robisz, że przy każdej kolejnej notce wyciskasz ze mnie coraz więcej łez?
OdpowiedzUsuńNIGDY PRZENIGDY NIE WAŻ SIĘ PRZESTAWAĆ PISAĆ!
Boże, czytam ten komentarz i mama przechodzi koło mojego pokoju i mówi ' Co ty masz na twarzy?' 'Mamo, to jest uśmiech'. Kocham Cię po prostu, za te słowa.
UsuńPo tym co napisali inni, ja mogę się tylko podłączyć!
OdpowiedzUsuńTaki talent. Za każdym razem, w każdym poście, czuję się rozwalona od środka. Chce mi się ryczeć. Czuję, że znam tych bohaterów, znam ich od zawsze . I razem z nimi przeżywam to co im się dzieje . Pisałam Ci już, że Cię uwielbiam?
Aha, i nominuję się NACZELNYM FANEM tego bloga i Ciebie. Mogę Ci założyć fanpage ? :D
Nie no , ja już naprawdę robię się psychiczna , więc proszę, nie wystrasz się mnie xD
Nelly.
P.S. To rozwalenie od środka jest w pozytywnym sensie, potrafisz dotrzeć do czytelnika :)
Piosenka cudo♥ Uwielbiam to nawet nie wiesz jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam ta piosenkę. Radość trwała chwilę później juz były tylko łzy. Bardzo wzruszają mnie te historie. Sa tak bliskie. Opisywanie tych uczuć niekoniecznie tych dobrych jest tak mi bliskie. Tak niesamowicie piszesz. Jesteś wspaniała. Nie wiem co siedzi w tej Twojej głowie. Intrygujesz mnie. Chce jeszcze więcej. Chce poznać jeszcze więcej takich historii. Gdy raz zaczynasz płakać brakuje Ci później tego uczucia. Smutek wcale nie jest zły. To właśnie pod wpływem tego uczucia powstało tak wiele pięknych dzieł.
OdpowiedzUsuńJedno z nich powstało wyżej. Teraz ja się nim zachwycam. W tak małej ilości tekstu przekazujesz tak wiele. To niesamowite. Miałam ciarki od początku do końca.
Pewnie jeszcze nie raz mnie zaskoczysz.
Pozdrawiam ♥
W całości się z Tobą zgadzam! :>
UsuńOna jest niesamowita.
Ooooo, kocham was normalnie. :))))
UsuńMy Ciebie też ( a przynajmniej ja ! :) )
UsuńPokochałam piosenkę, pokochałam twoje teksty. Są takie poruszające. Pokazują nam cząstkę prawdy, której nie chcemy widzieć. Unikamy jej, świadomie lub nie, ale jednak unikamy. Bo kto zastanawia się jak czują się osoby, które straciły kogoś bliskiego w np. jakimś zamachu, wojnie. Wyrażamy jedynie żal, ale nie potrafimy się wczuć w ich sytuację.
OdpowiedzUsuńSzczerzę gratuluję, bo poczułam się jak obserwator stojący gdzieś niedaleko. Miałam na prawdę dobre miejsce, by widzieć całą sytuację :)
Niecierpliwie czekam na kolejny post.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie [kolorowe-maski.blogspot.com]
Niesamowicie głęboki tekst. Niestety takie sytuacje nie są wcale rzadkością i mogły się naprawdę zdarzyć. Jedną sekundę wychodzisz na ulicę, a za chwilę trafiasz do statystyk kryminalnych jako kolejna ofiara mordu. Taka jest smutna prawda. Gdzieś czytałam, że ze śmiercią jest jak z wyliczanką: na kogo wypadnie, na tego bęc... i odpadasz z gry, którą nazywamy życiem. Stopień przestępstwa też jest zatrważający. Kiedyś słyszałam, że chłopak został pobity za paczkę chipsów, więc co tu mówić.
OdpowiedzUsuńWracając do twojej twórczości, to była naprawdę niesamowita. Nie straciłam nikogo bliskiego (jeśli nie liczyć mojego pradziadka i kota), ale doskonale mogę sobie wyobrazić jaką pustkę potrafi wywołać taka strata. Pozdrawiam i życzę dużo weny.
,,- Brakuje mi jego dotyku, spojrzenia, zapachu.'' od tego momentu płakałam, aż do końca. Ja...nie wiem co powiedzieć, to...to po prostu było piękne. To jak pokazujesz emocje jest niesamowite i wzruszające, takie prawdziwe...piękne.
OdpowiedzUsuń