sobota, 29 czerwca 2013

Cara.

nigdy nie będę ładna.mądra.utalentowana.idealna.posłuszna.kochająca.szczera.ciepła.wierząca.


Wstałam jak  każdego ranka, zawsze budzę się myśląc, po co? I tak umrę. Pogrzebią mnie. Zgnije zjedzona prze bardziej wartościowe niż ja robaki, a moja dusza trafi do piekła. Kolejny dzień nic nie zmieni. Podeszłam do lustra i przyjrzałam się odbiciu, zdjęłam pidżamę, nadal przyglądając się sobie. Nie widziałam tam nic co było by ładne. Powoli założyłam bieliznę, a potem ubrania, w między czasie słyszałam tłuczone szkoło i głośne 'KURWA'. Nabrałam  głośno powietrze. Myślami błądziłam daleko od rzeczywistości, myślałam jak wspaniale będzie po zakończeniu liceum. Bycie wolnym, wyzwolonym od matki i innych ludzi, tak to będzie wspaniałe, ale jak dalekie ...
Tamtego dnia czułam coś  ... dziwnego. Czułam na skórze niecodzienne uczucie. Przeczucie. Próbowałam zejść na dół, ale ból praktycznie każdej części mojego ciała stawał mi na drodze. Z trudem weszłam do kuchni, a tam z bólem przełykałam jedzenie i co jakiś czas zerkałam na swoją matkę, która nerwowo wypalała 4 już papierosa, popijając kawę. W kuchni panowała kompletna cisza, zawsze taka była. Nigdy nie rozmawiałyśmy. Ona nie pytała, ja nie odpowiadałam. Ja nie pytałam, ona nie odpowiadała. Proste. Odeszłam od stołu, skrzypiąc krzesłem. Zawiązałam sznurowadła, założyłam skórzaną kurtkę i zatrzasnęłam drzwi wychodząc. Z kieszeni wyciągnęłam pojedynczego papierosa, wypaliłam go w drodze do szkoły, nie chciałam tam iść, nie chciałam się prosić o kolejny powód, dlaczego to nie powinnam istnieć. Znałam je na pamięć.

Jestem tępą kurwą.dziwką.szmatą.suką. 
Jestem brzydka.tłusta.odrażająca.zimna.oschła.niechciana.niepotrzebna.bezwartościowa.
Moja matka mnie kocha. Nikt mnie nie kocha, nikt mnie nawet nie lubi.
Nie mam ładnych ubrań, ani ogólnie nie jestem ładna.
Mam problemy psychiczne. Myśli samobójcze. Niską samoocenę.
Jestem młodym, niedoszłym, samobójcą.

Każde z tych zdań, dawał mi powód, aby wyświadczyć sobie trochę bólu i ... zapomnieć? A może bardziej się pogrążyć. Smutne.

Weszłam do szkoły, założyłam kaptur na głowę i zaciągnęłam rękawy od znoszonej bluzy. Weszłam do klasy, usiadłam w ostatniej ławce i modliłam się w duchu, aby tym razem dali mi spokój, aby zapomnieli... Boże, ale byłam głupia i naiwna. Nie minęło 15 minut lekcji, kiedy dostałam liścik. Wiedziałam co tam jest napisane, ale mimo to otworzyłam go. Jakiś głosik kazał mi go otworzyć, to ten sam głosik kazał mi się ciąć, brać za dużo tabletek, pić za dużo, palić za dużo. Nazywałamm ten głosik zimną suką.

Jesteś tępą kurwą, nie zasługujesz na to żeby żyć, dziwię się, że jeszcze nie zgniłaś. Jesteś bezwartościowa suką, jak to możliwe, że normalny człowiek musi żyć w otoczeniu takiego śmiecia jak ty? 

Taki mały liścik, a tyle bólu.

Zgniotlam to, ale to nie pomogło, słowa odbijały mi  się w głowie. Coś w tym jest, nie powinnam życ to na pewno tylko szkoda, że byłam takim tchórzem, żeby odebrać sobie życie.

 ironicznie 

Cały dzień czułam ten dreszcz, podchodząc do szafki, na której widnieje napis, dziwka, paląc papierosa, jedząc jabłko w łazience, cały czas. Nie miałam ochoty zostawać na reszcie zajęć, więc poszłam do domu. Padał deszcz, nie śpieszyło mi się. Cała mokra weszłam do domu, a tam czułam dziwny zapach, przeszłam obok wejścia do kuchni, a tam w oczy rzuciła mi się ogromna krwistoczerwona plama. Zatrzymałam się, a tam, moja własna matka leżała na podłodze, jej ręce, były rozcięte wzdłuż żył, jej skóra była sina, źrenice zwrócone ku górze, była jeszcze w pidżamie. Wyglądała, tak jak wyobrażałam sobie, że skończy. Najdziwniejsze było w tym wszystkim to, że nie chciałam dzwonić na pogotowie, dla mnie  to był po prostu kolejny powód, ale tym razem, to był pretekst, aby ...

Zabawne, że dopiero po śmierci matki nabrałam odwagi by zakończyć tą komedię, moje życie. Kiedy tak patrzyłam na jej rozkładające się ciało, wcale nie płakałam, wręcz przeciwnie, zaciskałam pięści. Pobiegłam do salonu. Sięgnęłam do szuflady, w której leżał pistolet i bez wahania, przyłożyłam go do skroni. Uśmiechnęłam się sama do siebie i strzeliłam. Nic nie poczułam. Już nie byłam tchórzem.

To moja historia, a  jaka jest twoja?

Od autora:
Opowiadanie oczywiście jest czystą fikcją :) Nigdy niczego takiego nie przeżyłam, no może po części.
Nie jest to mój pierwszy blog, posiadałam wiele, o różnej tematyce, jednak nigdy nie mogłam się zdecydować na którym zostanę, dlatego założyłam tą stronę, która będzie zawierać w sobie, wiele różnych historii, które każdego dnia tworzą się w moim popapranym umyśle.

Opowiadania, nie zawsze będą miały taki koniec i nie zawsze będą takie ponure? przygnębiające? smutne? Sama nie wiem, jakiego słowa mam użyć.

Możesz sobie pomyśleć, że jestem, bardzo chaotyczna, coś w tym jest, ale ta notka miała taka być, bo właśnie tak widzę życie samobójców, chaotycznie.




3 komentarze:

  1. może to co tutaj napiszę nie będzie zbytnio pasowało do tematu tego krótkiego opowiadania, ale to jest piękne. wyobraziłam sobie, jak się czuje Cara. czytałam ta notkę z zapartym tchem, a na końcu po prostu zalałam się łzami. nie mam pojęcia dlaczego, ale tego typu opowiadania są moimi ulubionymi. już kocham twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj. Strasznie przygnębiająco piszesz, ale potrafisz w tak cudowny sposób opisać uczucia bohatera. Jestem pełna podziwu, bo nie każdy tak potrafi. Nie zalałam się wprawdzie łzami, bo rzadko kiedy mi się to zdarza, ale poruszyłaś moje serce.

    OdpowiedzUsuń